Nie poszłam. Siedzę właśnie i czekam na bus do domu. Ledwo co siedzę, a co dopiero mówić o nauce. Mam już ochotę wejść do swojego pokoju, trzasnąć drzwiami i pójść spać. Jednak jeszcze godzina do busa, a pada deszcz, jest zimno i panuje nastrój ogólnej rozpierduchy. Jutro chyba pójdę do szkoły, bo muszę oddać referat z historii, ale od razu potem przyjadę do domu. Do tego zapomniałam słuchawek i muszę słuchać pierdolenia babek o tym jakie to mam buty (glany), że pewnie matka mnie porządnie nie skarciła i dlatego "takie coś" wyrosło. Już dawno przestały mnie obchodzić opinie innych na temat mojego wyglądu. JA SIĘ TAK CZUJĘ DOBRZE i nikt nie zabroni mi tego. Poza tym to jest moje życie, które ja spierdolę, a nie oni. To jest takie komiczne.
Czekając na tego busa zdążyłabym kurwa dojść do domu na piechotę (hiperbola), ale mam za mało motywacji i chęci, gdyż jestem leniem.
Zmokły mi włosy, jest mi zimno, mam chęć zapalić, ale nie mam już szlug. Odeszłam z zespołu, a może zostałam wyrzucona? Znaleźli jakąś pop sukę, która miała mnie zastępować w razie moich chorób.
Czekając na tego busa zdążyłabym kurwa dojść do domu na piechotę (hiperbola), ale mam za mało motywacji i chęci, gdyż jestem leniem.
Zmokły mi włosy, jest mi zimno, mam chęć zapalić, ale nie mam już szlug. Odeszłam z zespołu, a może zostałam wyrzucona? Znaleźli jakąś pop sukę, która miała mnie zastępować w razie moich chorób.