Dostałam kilka wiadomości prywatnych z pytaniami, czy będą się pojawiać jeszcze makijaże, etc. Oczywiście, że będą, jednak na obecną chwilę nie po drodze jest mi wykonywanie wyzywających makijaży i robienie zdjęć... w ramach wyjaśnień, pragnę Wam pokazać, co aktualnie zabiera mi najwięcej czasu...
Budowę rozpoczęliśmy dokładnie tydzień temu, efekty są ledwie widoczne, jednak *budujemy dom własnymi siłami, nie wynajęliśmy żadnej ekipy...* A każdy kto stawiał swój domek, będzie doskonale wiedział, jak szybko czas ucieka robiąc coś samemu...
Będziemy mieć dom parterowy z poddaszem oraz piwnicą, stąd fundamenty są takie, a nie kopane w ziemi. Niestety nie zrobiłam zdjęć samego kopania dołu, nie mam także zdjęć z dzisiaj, bo aktualnie czekamy na beton...
O mnie się nie martwcie, nie dźwigam i specjalnie też nie pomagam... Ale jak wiadomo, ciągle trzeba gdzieś pojechać, kupić, coś przywieźć, a to obiad, a to coś znowu i tak czas leci... Jednak od wczoraj mam więcej luzu, ponieważ pierwszy raz w życiu kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa... do tego stopnia, że wieczorem nie byłam w stanie sama się rozebrać... masakra! Ale dziś już jest lepiej, jednak staram się zwolnić tempo, bo ani mi ani tym bardziej Dzidziusiowi nie wyjdzie to na dobre...
Jeśli chcecie, mogę tego typu relacje zamieszczać częściej... Przyznam szczerze, że ja chętnie coś takiego bym czytała... Zawsze coś można się dowiedzieć, o coś zapytać, coś podpatrzeć...
Budowę rozpoczęliśmy dokładnie tydzień temu, efekty są ledwie widoczne, jednak *budujemy dom własnymi siłami, nie wynajęliśmy żadnej ekipy...* A każdy kto stawiał swój domek, będzie doskonale wiedział, jak szybko czas ucieka robiąc coś samemu...
Będziemy mieć dom parterowy z poddaszem oraz piwnicą, stąd fundamenty są takie, a nie kopane w ziemi. Niestety nie zrobiłam zdjęć samego kopania dołu, nie mam także zdjęć z dzisiaj, bo aktualnie czekamy na beton...
O mnie się nie martwcie, nie dźwigam i specjalnie też nie pomagam... Ale jak wiadomo, ciągle trzeba gdzieś pojechać, kupić, coś przywieźć, a to obiad, a to coś znowu i tak czas leci... Jednak od wczoraj mam więcej luzu, ponieważ pierwszy raz w życiu kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa... do tego stopnia, że wieczorem nie byłam w stanie sama się rozebrać... masakra! Ale dziś już jest lepiej, jednak staram się zwolnić tempo, bo ani mi ani tym bardziej Dzidziusiowi nie wyjdzie to na dobre...
Jeśli chcecie, mogę tego typu relacje zamieszczać częściej... Przyznam szczerze, że ja chętnie coś takiego bym czytała... Zawsze coś można się dowiedzieć, o coś zapytać, coś podpatrzeć...