Rano oglądałam swoje ciało w lustrze. Po raz kolejny. Stwierdziłam, że już nie będę tego robić bo nie mogę na siebie patrzeć ale jak już zacznie sie siebie zadreczac to nie da sie od tak przestać. To jest jakis koszmar. A nie mogę ćwiczyć, ze względu na brzuch i nogę. A jeść muszę bo obiecalam M. ;c
Wpadłam po raz kolejny na genialny plan spisywania tego co jem. Aczkolwiek rychło w czas bo tuż po śniadaniu. Wzięłam już sobie zeszyt, zacznę od jutra.
A co takiego mi się stało w brzuch? Zostalam pobita tak trochę.
A noga - no cóż, moge podziekować bratu za staw skokowy a z kolanem trudnosci wyszly w praniu.
Przed południem czekając aż M. zadzwoni zapatrzyłam soę w trawę i zaczęłam myśleć nad swoim życiem. Dotarło do mnie, że to,co mam teraz to realne zycie. Juz nie mialam znajomych zbajomych z fb i przyjaciół.
Mama wrocila do domu i od progu wrzaski. Robilam co mialam polecone,bo co zrobię? A i tak wybuchla kłótnia. A powiedziałam tylko ze mi się przerwał różaniec. Wgl starałam się być miła. Ale i tak prawda jest jedna i wyszeptałam to dzis w to chmurne niebo: w tym domu jest patola.
Naprawdę mocno dostałam i naprawdę źle się czuję. Ale prawda jest taka,ze dopoki nie leze polamana w gipsie musze zachrzaniać. W przychodni pitolenie, żebym nie szla do szkoły zeby odpoczac a po powrocie do domu do mnie z morda,że nic jest nie zrobione i przrbimbalam trzy dni.a co mam latac ze sciera i sprzatac?
Sprzatajac zaczelam sie modlic. Ja juz nie mam na to wszystko sily. Ale nie umiem sie juz modlic. Stracilam prawie do konca nadzieję
Dzis jest rocznica slubu rodzicow. Ja sie naprawde staram a oni?
Wpadłam po raz kolejny na genialny plan spisywania tego co jem. Aczkolwiek rychło w czas bo tuż po śniadaniu. Wzięłam już sobie zeszyt, zacznę od jutra.
A co takiego mi się stało w brzuch? Zostalam pobita tak trochę.
A noga - no cóż, moge podziekować bratu za staw skokowy a z kolanem trudnosci wyszly w praniu.
Przed południem czekając aż M. zadzwoni zapatrzyłam soę w trawę i zaczęłam myśleć nad swoim życiem. Dotarło do mnie, że to,co mam teraz to realne zycie. Juz nie mialam znajomych zbajomych z fb i przyjaciół.
Mama wrocila do domu i od progu wrzaski. Robilam co mialam polecone,bo co zrobię? A i tak wybuchla kłótnia. A powiedziałam tylko ze mi się przerwał różaniec. Wgl starałam się być miła. Ale i tak prawda jest jedna i wyszeptałam to dzis w to chmurne niebo: w tym domu jest patola.
Naprawdę mocno dostałam i naprawdę źle się czuję. Ale prawda jest taka,ze dopoki nie leze polamana w gipsie musze zachrzaniać. W przychodni pitolenie, żebym nie szla do szkoły zeby odpoczac a po powrocie do domu do mnie z morda,że nic jest nie zrobione i przrbimbalam trzy dni.a co mam latac ze sciera i sprzatac?
Sprzatajac zaczelam sie modlic. Ja juz nie mam na to wszystko sily. Ale nie umiem sie juz modlic. Stracilam prawie do konca nadzieję
Dzis jest rocznica slubu rodzicow. Ja sie naprawde staram a oni?