- Ada, cześć, żyjesz? - zapytała Monika, tuż po moim "halo".
- Żyję, tylko w takim tempie że nie mam na nic czasu. A jak u Was?
- W miarę ok, tylko widzisz, bo chciałabym się z Tobą spotkać.
- Piękna, nie w tym tygodniu, nie dam rady naprawdę. Jeszcze na weekend prawdopodobnie mi podrzucą Oliwkę z Zochą, bo mają szpitale w domach. Jakaś grypa panuje czy coś a one jeszcze nie chorują...
- Cholerka, no bo ja potrzebuję porady, naprawdę nie dasz rady, tak na godzinkę?
- Dobra, jak mówisz że to tak pilne... To co, wpadniesz do mnie czy ja do Ciebie?
- Ty do mnie, do nowego domu. O 18?
- Może być, do zoba! - rozłączyłam się zdziwiona, bo nowy dom Moniki był na etapie zamknięcia drzwi, okien, elektryki i układania paneli...
No ale o umówionej porze stawiłam się na ich działce. Monia już czekała.
- Boże, tak się cieszę że Cię widzę! - powiedziała wyjmując pęk kluczy i otwierając drzwi wejściowe - Wchodź ostrożnie, próg jest wysoko a my jeszcze nie zrobiliśmy schodków... W ogóle ostatnio to wszystko strasznie wolno idzie. - poskarżyła się, zapalając smętnie zwisającą z sufitu żarówkę w hallu.
- No dobra, to mów co się dzieje i co jest takiego pilnego. - powiedziałam, rozglądając się.
- Mam problem z dwoma rzeczami i szczerze, to każdy mi mówi że jest ok ale ja wiem że nie jest.
- Dobra, od początku. Jaka jest pierwsza rzecz?
- Ta oto urocza wnęką. - wskazała na wnękę w salonie, przeszkloną trzema oknami (jeśli nie wiecie o czym mówię - pokój nie jest prostokątny, tylko ma taki wystający wgłąb ogrodu "kawałek" - właśnie tą wnękę z oknami w kształcie /-\ mniej więcej takim i na każdej z 3 ścian jest okno)
- No i co z nią jest nie tak? - zapytałam - Skoro ją zrobiłaś to chyba miałaś na nią jakiś patent?
- No właśnie nie miałam. W urzędzie baba się przyczepiła że dom jest zbyt mały jak na tak dużą działkę. Ubzdurała sobie że jak nie dorobimy jeszcze jakiegoś tarasu czy wnęki to nam nie przyjmie. Brakowało jej chyba 2 m2...
- I zamiast to zgłosić do kierownika dla świętego spokoju dorobiliście wnękę?
- Jakbyś tam była... - westchnęła - Jestem na etapie wybierania mebli. Nie wiem co tu pasuje. Weź mi coś doradź proszę, jaką masz wizję?
- Wiesz co... No ja u swojej koleżanki widziałam taką wnękę z dorobioną zamiast parapetów taką kanapą, jak widuje się w amerykańskich filmach.
- Kanapa odpada, mamy już zamówiony olbrzymi narożnik.
- Słuchaj, to może malutki stolik kawowy i fotel czy dwa fotele? Takie miejsce do poczytania książki zimą czy coś?
- Noo o tym nie pomyślałam... - zastanowiła się - Ale sama nie wiem...
- Dobra, a co powiesz na sezonową aranżację? - zapytałam, bo miałam w głowie jeszcze jedną "wizję".
- To znaczy?
- Wiesz, wiadomo, na święta wstawisz choinkę. Taką dużą, w sam raz do tego salonu. Na wiosnę może stać mały stolik np z bukietem kwiatów a na Wielkanoc koszyczek, króliczki i inne owieczki. Na jesień jakaś aranżacja typu dynia czy bukiet z liści, albo z jarzębiny... Coś wymyślisz.
- No to mam chyba już wizję tego! - uśmiechnęła się Monika - Super pomysł serio!
- No powiem Ci że ja bym takiej wnęki nie chciała - wyznałam - Bo mnie się takie coś nie podoba po prostu. Ale skoro już ją masz to trzeba ją jakoś wykorzystać.
- No ale powiem Ci że drugi problem jest już trudniejszy... - wyznała - Widzisz łączenie kuchni z salonem?
- No widzę, łączą się, jak w większości nowego budownictwa.
- Ja bym to jednak rozdzielić chciała.
- To czemu nie postawiłaś ściany? - zdziwiłam się - Wiesz, jakaś ścianka działowa, czy coś?
- A bo durna byłam wiesz. Mój mąż był tak mądry że stwierdził że to ładnie będzie, nowocześnie i takie tam, bzdety. Posłuchałam, zrobiliśmy. Ale teraz widzę że to beznadziejna decyzja.
- Czemu?
- Bo byliśmy na chrzcinach u mojej kuzynki. Miała właśnie piękny salon i takie łączenie z kuchnią. Daj spokój! Cały burdel w kuchni było widać! Brytfankę z ciastem na stole, nieumyty garnek w zlewie, niewstawione szklanki do zmywarki a nawet widać było, że kolejnego dnia będzie rosół bo się gotował i zapach był w całym salonie!
- Czyli ogólnie, nieciekawie... - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam - I co, szukasz inspiracji jak to rozdzielić?
- Tak. Myślałam o takiej cienkiej ściance działowej ale jeszcze sama nie wiem. Widzisz to jakoś?
- Ścianka działowa by się przydała. Jak nie zwykła, to chociażby taka ze szkła. Widziałam takie jak dawniej na klatkach schodowych były, kwadraty szklane, tylko bardzo nowoczesne, mniejsze i kolorowe. Mega to wyglądało z podświetleniem.
- Myślałam że może lepsze byłoby coś delikatniejszego niż ścianka działowa...
- No to jedyne co mogę zaproponować, to takie firany z koralików albo drewniane jakby "oddzielenie". Widziałam to kiedyś w inspiracjach chyba na stronie dom z pomysłami czy coś takiego. Ja na Twoim miejscu bym jednak wzięła to szklane. Rewelacyjnie wygląda, jest jasne bo przepuszcza światło z salonu i co najlepsze, nic nie widać.
- Sama nie wiem. Siostra mi zrobiła projekt salonu z kuchnią i teraz się obraziła bo stwierdziła, że jej się nie podoba.
- A mówiłaś jej to co mnie? Że widać gary, czuć zupą itp?
- Nie..
- To może pora powiedzieć? Ona się lepiej zna na budownictwie i architekturze niż ja. Ja oglądam tylko luźne pomysły w necie i stąd czerpię inspiracje.
- Ale mimo to bardzo, bardzo pomogłaś! Dziękuję! Może napijesz się herbaty, kawy? Gapa jestem zamiast Ci na początku zaproponować to się zagadałam!
- Nie bardzo mogę kochana, w przyszłym tygodniu. - spojrzałam na zegarek - Lecę do domu, zaraz ma wpaść chrzestny z interesem do mnie.
- Masz pracowity czas.
- Bardzo, ale się cieszę. Lepsze to niż siedzenie w bezczynności i depresja. Lecę kochana, zadzwoń po niedzieli! - pocałowałam ją w policzek i o mało nie spałam z progu domu. No tak, nie ma schodków. Blonde, zakoduj na przyszłość - nie ma schodków, w ciągu godziny nie powstały...
- Żyję, tylko w takim tempie że nie mam na nic czasu. A jak u Was?
- W miarę ok, tylko widzisz, bo chciałabym się z Tobą spotkać.
- Piękna, nie w tym tygodniu, nie dam rady naprawdę. Jeszcze na weekend prawdopodobnie mi podrzucą Oliwkę z Zochą, bo mają szpitale w domach. Jakaś grypa panuje czy coś a one jeszcze nie chorują...
- Cholerka, no bo ja potrzebuję porady, naprawdę nie dasz rady, tak na godzinkę?
- Dobra, jak mówisz że to tak pilne... To co, wpadniesz do mnie czy ja do Ciebie?
- Ty do mnie, do nowego domu. O 18?
- Może być, do zoba! - rozłączyłam się zdziwiona, bo nowy dom Moniki był na etapie zamknięcia drzwi, okien, elektryki i układania paneli...
No ale o umówionej porze stawiłam się na ich działce. Monia już czekała.
- Boże, tak się cieszę że Cię widzę! - powiedziała wyjmując pęk kluczy i otwierając drzwi wejściowe - Wchodź ostrożnie, próg jest wysoko a my jeszcze nie zrobiliśmy schodków... W ogóle ostatnio to wszystko strasznie wolno idzie. - poskarżyła się, zapalając smętnie zwisającą z sufitu żarówkę w hallu.
- No dobra, to mów co się dzieje i co jest takiego pilnego. - powiedziałam, rozglądając się.
- Mam problem z dwoma rzeczami i szczerze, to każdy mi mówi że jest ok ale ja wiem że nie jest.
- Dobra, od początku. Jaka jest pierwsza rzecz?
- Ta oto urocza wnęką. - wskazała na wnękę w salonie, przeszkloną trzema oknami (jeśli nie wiecie o czym mówię - pokój nie jest prostokątny, tylko ma taki wystający wgłąb ogrodu "kawałek" - właśnie tą wnękę z oknami w kształcie /-\ mniej więcej takim i na każdej z 3 ścian jest okno)
- No i co z nią jest nie tak? - zapytałam - Skoro ją zrobiłaś to chyba miałaś na nią jakiś patent?
- No właśnie nie miałam. W urzędzie baba się przyczepiła że dom jest zbyt mały jak na tak dużą działkę. Ubzdurała sobie że jak nie dorobimy jeszcze jakiegoś tarasu czy wnęki to nam nie przyjmie. Brakowało jej chyba 2 m2...
- I zamiast to zgłosić do kierownika dla świętego spokoju dorobiliście wnękę?
- Jakbyś tam była... - westchnęła - Jestem na etapie wybierania mebli. Nie wiem co tu pasuje. Weź mi coś doradź proszę, jaką masz wizję?
- Wiesz co... No ja u swojej koleżanki widziałam taką wnękę z dorobioną zamiast parapetów taką kanapą, jak widuje się w amerykańskich filmach.
- Kanapa odpada, mamy już zamówiony olbrzymi narożnik.
- Słuchaj, to może malutki stolik kawowy i fotel czy dwa fotele? Takie miejsce do poczytania książki zimą czy coś?
- Noo o tym nie pomyślałam... - zastanowiła się - Ale sama nie wiem...
- Dobra, a co powiesz na sezonową aranżację? - zapytałam, bo miałam w głowie jeszcze jedną "wizję".
- To znaczy?
- Wiesz, wiadomo, na święta wstawisz choinkę. Taką dużą, w sam raz do tego salonu. Na wiosnę może stać mały stolik np z bukietem kwiatów a na Wielkanoc koszyczek, króliczki i inne owieczki. Na jesień jakaś aranżacja typu dynia czy bukiet z liści, albo z jarzębiny... Coś wymyślisz.
- No to mam chyba już wizję tego! - uśmiechnęła się Monika - Super pomysł serio!
- No powiem Ci że ja bym takiej wnęki nie chciała - wyznałam - Bo mnie się takie coś nie podoba po prostu. Ale skoro już ją masz to trzeba ją jakoś wykorzystać.
- No ale powiem Ci że drugi problem jest już trudniejszy... - wyznała - Widzisz łączenie kuchni z salonem?
- No widzę, łączą się, jak w większości nowego budownictwa.
- Ja bym to jednak rozdzielić chciała.
- To czemu nie postawiłaś ściany? - zdziwiłam się - Wiesz, jakaś ścianka działowa, czy coś?
- A bo durna byłam wiesz. Mój mąż był tak mądry że stwierdził że to ładnie będzie, nowocześnie i takie tam, bzdety. Posłuchałam, zrobiliśmy. Ale teraz widzę że to beznadziejna decyzja.
- Czemu?
- Bo byliśmy na chrzcinach u mojej kuzynki. Miała właśnie piękny salon i takie łączenie z kuchnią. Daj spokój! Cały burdel w kuchni było widać! Brytfankę z ciastem na stole, nieumyty garnek w zlewie, niewstawione szklanki do zmywarki a nawet widać było, że kolejnego dnia będzie rosół bo się gotował i zapach był w całym salonie!
- Czyli ogólnie, nieciekawie... - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam - I co, szukasz inspiracji jak to rozdzielić?
- Tak. Myślałam o takiej cienkiej ściance działowej ale jeszcze sama nie wiem. Widzisz to jakoś?
- Ścianka działowa by się przydała. Jak nie zwykła, to chociażby taka ze szkła. Widziałam takie jak dawniej na klatkach schodowych były, kwadraty szklane, tylko bardzo nowoczesne, mniejsze i kolorowe. Mega to wyglądało z podświetleniem.
- Myślałam że może lepsze byłoby coś delikatniejszego niż ścianka działowa...
- No to jedyne co mogę zaproponować, to takie firany z koralików albo drewniane jakby "oddzielenie". Widziałam to kiedyś w inspiracjach chyba na stronie dom z pomysłami czy coś takiego. Ja na Twoim miejscu bym jednak wzięła to szklane. Rewelacyjnie wygląda, jest jasne bo przepuszcza światło z salonu i co najlepsze, nic nie widać.
- Sama nie wiem. Siostra mi zrobiła projekt salonu z kuchnią i teraz się obraziła bo stwierdziła, że jej się nie podoba.
- A mówiłaś jej to co mnie? Że widać gary, czuć zupą itp?
- Nie..
- To może pora powiedzieć? Ona się lepiej zna na budownictwie i architekturze niż ja. Ja oglądam tylko luźne pomysły w necie i stąd czerpię inspiracje.
- Ale mimo to bardzo, bardzo pomogłaś! Dziękuję! Może napijesz się herbaty, kawy? Gapa jestem zamiast Ci na początku zaproponować to się zagadałam!
- Nie bardzo mogę kochana, w przyszłym tygodniu. - spojrzałam na zegarek - Lecę do domu, zaraz ma wpaść chrzestny z interesem do mnie.
- Masz pracowity czas.
- Bardzo, ale się cieszę. Lepsze to niż siedzenie w bezczynności i depresja. Lecę kochana, zadzwoń po niedzieli! - pocałowałam ją w policzek i o mało nie spałam z progu domu. No tak, nie ma schodków. Blonde, zakoduj na przyszłość - nie ma schodków, w ciągu godziny nie powstały...