Byłeś kiedyś w sytuacji, kiedy za mocno chciałeś wierzyć, że będzie dobrze? Kiedy chciałeś dawać kolejną szansę i kolejną, i kolejną... i doszło do tego, że biorcy szansy zależało na niej mniej niż dawcy? Że Twoje dobre chęci były brane, deptane i pogniecione zwracane z powrotem?
Kolejna noc którą spędziłam na czekaniu.
Przebudzałam się co chwilę, patrzyłam na zegarek, utwierdzałam się, że nie dzwonił. Dziecko spało spokojnie, a niepokój był tylko we mnie.
Jest 2 w nocy.
Nie wytrzymałam. Zadzwoniłam.
Jest! Przyszedł!
Mówi, że wyjdzie tylko na chwilkę jeszcze i wróci. Jest pijany, ale to nic. Każdemu może się zdarzyć, prawda?
Wyszedł.
Wrócił o 8 rano.
Wziął psa.
Wyszedł.
Wrócił o 9.
Zostawił psa.
Wyszedł.
Nie wrócił...
Zamknęłam oczy i poczułam jak wszystko się wylało. Mam dość, wiesz?
Wzięłam dziecko, wyszłam na spacer.
Widziałam ich. Jego z nią.
Więc już wiem.
Kolejna noc którą spędziłam na czekaniu.
Przebudzałam się co chwilę, patrzyłam na zegarek, utwierdzałam się, że nie dzwonił. Dziecko spało spokojnie, a niepokój był tylko we mnie.
Jest 2 w nocy.
Nie wytrzymałam. Zadzwoniłam.
Jest! Przyszedł!
Mówi, że wyjdzie tylko na chwilkę jeszcze i wróci. Jest pijany, ale to nic. Każdemu może się zdarzyć, prawda?
Wyszedł.
Wrócił o 8 rano.
Wziął psa.
Wyszedł.
Wrócił o 9.
Zostawił psa.
Wyszedł.
Nie wrócił...
Zamknęłam oczy i poczułam jak wszystko się wylało. Mam dość, wiesz?
Wzięłam dziecko, wyszłam na spacer.
Widziałam ich. Jego z nią.
Więc już wiem.