Święta nie byly miłe, w sumie jeszcze są, więc nie są miłe.
Nazapierdalalam się trzy noce do 2-3 nad ranem z żarciem, żeby wszystko było swojskie, ojciec wpadł w wigilię zjadł, poszedł, bo musial jechac z macocha do jej ojca, ja nakarmiłam babcie miałam jeść sama, ale dobrze że G. nie miał jeszcze wigilii i dotrzymał mi towarzystwa bo chybabym łzami się zalała.
Dzisiaj juz lepiej, bo G. jest cały czas ze mną to tak emocjonalnie się nie nastawiam jak wczoraj-samotność jednak nakręca i skłania do paniki wręcz.
Rok roku jest gorzej, jak boga kocham.
Nazapierdalalam się trzy noce do 2-3 nad ranem z żarciem, żeby wszystko było swojskie, ojciec wpadł w wigilię zjadł, poszedł, bo musial jechac z macocha do jej ojca, ja nakarmiłam babcie miałam jeść sama, ale dobrze że G. nie miał jeszcze wigilii i dotrzymał mi towarzystwa bo chybabym łzami się zalała.
Dzisiaj juz lepiej, bo G. jest cały czas ze mną to tak emocjonalnie się nie nastawiam jak wczoraj-samotność jednak nakręca i skłania do paniki wręcz.
Rok roku jest gorzej, jak boga kocham.