Nigdy nie mów nigdy sprawdziło się i tym razem. Mimo wcześniejszych zapewnień sięgnęłam po chusteczki zapobiegające farbowaniu *Domol*...
*I co? I zafarbowało w mordę jeża!*
Teraz się śmieję, bo szkody nie są duże. Chwyciło tylko te rzeczy, które były jasne, tj. 2 pary majtek i "podomową" bluzkę, ale gdyby to były jakieś ulubione ciuchy albo rzeczy wyjściowe, to już tak wesoło by nie było...
*Winowajca wygląda tak...*
*A poszkodowani tak...Wcześniej kolor był taki jak koronka, której nie chwyciło. (Nawet całkiem ładny kolor wyszedł, taka brzoskwinka ).*
*Teraz kilka słów podsumowania.*
Jak widać chusteczki Domol w trudnych warunkach radzą sobie kiepsko. Fakt, że cena jest niska, bo jakieś 6zł, ale co z tego skoro nie pochłaniają barwnika tak jak powinny. Tu może nawet nie o samą jakość chodzi. One są najzwyczajniej w świecie mniejsze od tych poprzednich, a dokładniej o połowę, więc wiadomo że nie będą w stanie wyłapać koloru równie skutecznie. Jeśli policzyć je podwójnie, do tego przeliczając na sztuki wychodzi nam mniej więcej taka sama cena jak za Beckmanna, który nigdy nie zawiódł.
Zdecydowanie odradzam te chusteczki do rzeczy o intensywnych kolorach. Fakt, że są tanie mimo wszystko do mnie przemawia, dlatego będę je stosować tylko do jasnych rzeczy tak profilaktycznie (bo chusteczki chronią także odzież przed szarzeniem), a do kolorów pozostanę przy moim pewniaku ( *recenzja tutaj* ---> *tasteofjoy.pinger.pl/m/17126305* ).