Jestem w kropce.Wszystko wczoraj było w porządku a dzisiaj...szkoda gadać.
Mimo że jem zgodnie z książką nie tracę zbędnych kilogramów.Rozumiem że po weekendzie u cioci, trochę mi się przybrało ale już od 2 tygodni znów jem jak wcześniej więc powinnam 2 kg zgubić a tu 69,4kg na wagę o 0,4kg więcej.Pani powiedziała że te 0,5kg to przez to że 1h przed ważeniem jadłam a powinnam 3-4h przed ale świadomość że przytyłam jest dołująca.
Ćwiczyć nie mogę od wczoraj.
Brzuch mnie rozbolał i słabo mi się zrobiło, potknęłam się i walnęłam podbrzuszem o kant biurka w podbrzusze.Niby nic bo nawet tego słychać nie było ale parę godzin później dostałam krwawienia a jestem w połowie cyklu i nie mogę mieć teraz okresu.Ledwie dobiegłam do łazienki.
Ryczałam do 3 nad ranem.Przez cały czas gadałam z moim "boyem" przez telefon.Próbował mnie uspokoić ale jego próby nic nie dały-jestem zrozpaczona.
Nie piszę tego by pokazać jak to mi źle, robię to bo cholernie się boje.
Akurat z "tej"części ciała jestem dumna i dbam o to żeby wszystko było okay aż tu przez ból brzucha, uszkadzam sobie jedyne miejsce na którym mi zależy(jakkolwiek to brzmi.)
Powiedziałam o tym babci, najpierw powiedziałam Ani mojej przyjaciółce ale zmusiła mnie do wyjawienia co się dzieje.Powiedziałam a babcia tylko wyśmiała mój upadek i olała sprawę.Zabolało, ja jej mówię ze może uszkodziłam sobie coś w środku a ona nic, 0 reakcji.
Co gorsza od od powrotu od lekarza mam mocne mdłości i wszystko mnie boli.Nie mogę jeść, leżeć.
Jutro umawiam się na wizyty lekarskie. To musi się skończyć!
Mimo że jem zgodnie z książką nie tracę zbędnych kilogramów.Rozumiem że po weekendzie u cioci, trochę mi się przybrało ale już od 2 tygodni znów jem jak wcześniej więc powinnam 2 kg zgubić a tu 69,4kg na wagę o 0,4kg więcej.Pani powiedziała że te 0,5kg to przez to że 1h przed ważeniem jadłam a powinnam 3-4h przed ale świadomość że przytyłam jest dołująca.
Ćwiczyć nie mogę od wczoraj.
Brzuch mnie rozbolał i słabo mi się zrobiło, potknęłam się i walnęłam podbrzuszem o kant biurka w podbrzusze.Niby nic bo nawet tego słychać nie było ale parę godzin później dostałam krwawienia a jestem w połowie cyklu i nie mogę mieć teraz okresu.Ledwie dobiegłam do łazienki.
Ryczałam do 3 nad ranem.Przez cały czas gadałam z moim "boyem" przez telefon.Próbował mnie uspokoić ale jego próby nic nie dały-jestem zrozpaczona.
Nie piszę tego by pokazać jak to mi źle, robię to bo cholernie się boje.
Akurat z "tej"części ciała jestem dumna i dbam o to żeby wszystko było okay aż tu przez ból brzucha, uszkadzam sobie jedyne miejsce na którym mi zależy(jakkolwiek to brzmi.)
Powiedziałam o tym babci, najpierw powiedziałam Ani mojej przyjaciółce ale zmusiła mnie do wyjawienia co się dzieje.Powiedziałam a babcia tylko wyśmiała mój upadek i olała sprawę.Zabolało, ja jej mówię ze może uszkodziłam sobie coś w środku a ona nic, 0 reakcji.
Co gorsza od od powrotu od lekarza mam mocne mdłości i wszystko mnie boli.Nie mogę jeść, leżeć.
Jutro umawiam się na wizyty lekarskie. To musi się skończyć!